Szkolenie z podstaw udzielania pierwszej pomocy u Radosnych Maluchów

Dzisiaj przyszła do nas Pani Ula. To Pani, która umie ratować dzieci. Dorosłych chyba też.

Najpierw uczyła naszych rodziców.Tego, co robić, gdy się oparzymy, zakrztusimy, albo zadławimy. Moja mama już wie, co robić, gdy stracę przytomność, albo gdy urządli mnie pszczoła. I że jeśli oparzonych jest więcej niż osiem powierzchni wielkości rączki, to trzeba szybko jechać do szpitala. Jeden z przedszkolaków był modelem, na którym Pani Ula pokazywała, jak należy trzymać dzieci, gdy się źle czują. Alan też się trochę źle czuł, chyba ze zdenerwowania. Dlatego cały czas trzymał za rączkę panią, która zawsze prowadzi warsztaty dla rodziców i którą Alan dobrze zna.

Potem Pani przyszła do nas. Była bardzo, bardzo miła. Opowiedziała nam, co mamy robić, gdy widzimy, że komuś z naszych bliskich dzieje się coś złego. Trzeba wtedy szybko zawołać, albo pobiec po kogoś dorosłego. Wiemy też, pod jaki numer trzeba dzwonić. Powtarzaliśmy ten numer wiele razy. Dobrze, że to prosty numer.